Piąty odcinek serialu nt. wadliwych ustawień sygnalizacji dla pieszych oraz konkretnych problemów wynikających z nadużywania przycisków. Problemy zostały szczegółowo zdiagnozowane we wrześniu podczas obserwacji zachowań ponad dwóch tysięcy pieszych w trakcie ponad czterystu cykli świateł na ośmiu skrzyżowaniach. Na jednym zielone dla pieszych zapalało się zbyt późno [zobacz >>>], na innym na 10 sekund co 140 sekund [zobacz >>>]. Na kolejnych nie zapalało się w ogóle, mimo że średnio na przejście czekało 6-7 pieszych [zobacz >>>] [zobacz >>>].

Niestety, niemal wszędzie widać, że piesi nie byli w ogóle brani pod uwagę przy ustawianiu świateł i cykli sygnalizacji. Poprzez nadużywanie przycisków miasto zamiast usprawniać ruch, go utrudnia.

Przyciski na KDS

Dyskusja z ZDM i IR

Problem był omawiany na dwóch posiedzeniach Komisji Dialogu Społecznego ds. Transportu. 4 listopada obecny był Inżynier Ruchu, który przedstawił się jako zwolennik automatycznej detekcji pieszych - takiej jak czujniki na podczerwień zainstalowane przy Świętokrzyskiej i opisane jako dobra praktyka w naszej publikacji [zobacz >>>]. Argumentował jednak, że tak naprawdę decyzja o rozwiązaniach w zakresie detekcji zależy od ZDM.

25 listopada ze strony miasta obecni byli przedstawiciele Zarządu Dróg Miejskich, w tym Zastępca Dyrektora, Michał Trzciński. Przedstawiciele ZDM tłumaczyli, że tak naprawdę decyzje w zakresie detekcji zależą od Inżyniera Ruchu. Przekonywali też, że przyciski są niezbędne, bo ich brak mógłby spowodować, że samochody miałyby o kilka sekund dłuższe czerwone niż w sytuacji, gdy zielone dla pieszych się nie zapala. Widać było brak zrozumienia dla argumentów o tym, że nader często ten "zysk" odbywa się kosztem zmuszania pieszych do czekania o dodatkowe (sto-)kilkadziesiąt sekund, czyli de facto jest stratą.

Przykład wiedeński

Zwróciliśmy też uwagę, że w Wiedniu (i tak stosującym przyciski w o wiele mniejszym zakresie niż Warszawa) w planie zrównoważonej mobilności miejskiej za cel przyjęto po pierwsze ograniczenie liczby sygnalizacji świetlnych, a po drugie ograniczanie liczby przycisków do absolutnego minimum. W tych przypadkach, gdzie przyciski okażą się niezbędne, mają one przyspieszać zapalenie się zielonego światła.

Jeżeli już sygnalizacje są uzupełniane o dodatkowe elementy, to zamiast przycisków przeciw pieszym, w Wiedniu można spotkać np. odliczacze czasu dla pieszych.

Wskazują nie tylko czas pozostały do zielonego dla pieszych, ale też czas pozostały do zielonego dla samochodów, czyli na ile trzeba się spieszyć po zapaleniu się czerwonego dla pieszych. W tle widoczny ratusz, w którym odbywa się konferencja nt. ruchu pieszego [zobacz >>>].

Kontrprzykład warszawski

Dla porównania, przy warszawskim ratuszu sygnalizacja została wyposażona w przyrządy utrudniające ruch pieszy.

Pieszy nie może przejść w linii prostej z metra do ratusza - musi zboczyć z drogi, by oddać hołd przyciskom.

Plac Konstytucji

Przyciskowe szaleństwo w Warszawie widoczne jest też na placu Konstytucji, gdzie w ciągu dnia piesi muszą czekać (lub przechodzić) na czerwonym, mimo że w żaden sposób nie ułatwia to ruchu samochodów (które stoją podczas równoległego zielonego dla tramwajów i samochodów jadących Marszałkowską).

Pismo ZM do ZDM (MDL-15-0315-01-MS)

Do Zarządu Dróg Miejskich.

Niniejszym wnoszę o usunięcie nieprawidłowości w funkcjonowaniu sygnalizacji świetlnej na placu Konstytucji (przejście przy Hotelu MDM na wyspę na środku placu) poprzez wyłączenie przycisków warunkujących otrzymanie zielonego światła dla pieszych. Obecnie funkcjonują one w sposób skutkujący wyłącznie pogarszaniem warunków ruchu i bezpieczeństwa.

Obecnie światła na przejściu przez jezdnię zapalają się tylko wtedy, gdy wciśnięty zostanie jeden z przycisków umiejscowionych przy przejściach. Jest to rozwiązanie niefunkcjonalne z przynajmniej czterech powodów:

- w ciągu dnia piesi są obecni w niemal każdym cyklu (na 46 zbadanych, tylko w czterech nie było pieszych oczekujących na przejście, mimo że badaniem objęto też niedzielny wieczór);

- równocześnie, na skutek zamontowania przycisków, zielone światło dla pieszych nie zapalało się w 13% cykli, w których oczekiwali piesi. Działo się tak, mimo że sygnalizacja dla samochodów funkcjonowała w takim samym lub prawie takim samym cyklu, niezależnie od zapalania się świateł dla pieszych;

- jako detekcja, przyciski nie działają - naciska je co piąty pieszy (22% oczekujących, w tym jedynie 20% od razu);

- wreszcie, przyciski umieszczono niezgodnie z prawem, nie uwzględniając kierunków dojścia pieszych (nie potraktowano np. przejścia przez ul. Marszałkowską jako źródła ruchu).

Detekcja pieszych w tym miejscu jest tym samym niewskazana nie tylko ze względu na fakt, iż jest to centrum miasta, lecz również dlatego, że z punktu widzenia pieszych skutkuje wyłącznie pogarszaniem warunków ruchu (ruch pieszy ma charakter ciągły), a z punktu widzenia pojazdów nie ma na warunki ruchu żadnego zauważalnego wpływu (poza zwiększaniem liczby pieszych przechodzących na czerwonym świetle).