Polemika z listem do redakcji Halo Ursynów

W liście do redakcji pt. Bandytyzm niektórych kierowców trzeba opanować siłowo autor utożsamił akcję Zielonego Mazowsza przeciw zatokom autobusowym ze złośliwym utrudnianiem ruchu samochodów, co wymaga sprostowania.

Poniekąd rozumiem taki odbiór działań ograniczających przywileje, które indywidualna motoryzacja uzyskiwała non stop przez minionych 30 lat w tak wielkim zakresie, że na tym tle każde ich zmniejszenie wydaje się dziś wielką krzywdą. Gdyby trzymać się tej samej konwencji – należałoby sprowadzić budowę zatok do złośliwego utrudniania życia kierowcom autobusów i szykanowania ich pasażerów. Ale tak jak eliminację autobusów z jezdni na czas postoju dyktuje troska o jej przepustowość dla aut jadących z tyłu (bez względu na liczbę pasażerów w jednych i drugich), tak samo za odwrotną tendencją stoi pozytywne myślenie o bezpieczeństwie i wygodzie pieszych, jakości transportu publicznego i szeregu innych względów. Może autor wspomnianego listu w to nie uwierzy, ale jakość miejskiej ulicy i korzystania z niej przez różne grupy użytkowników nie wynika wcale z maksymalizacji liczby i prędkości jeżdżących nią samochodów. Na ogół jest wręcz przeciwnie, co przekonująco i obszernie opisał np. Charles Montgomery w książce Miasto szczęśliwe.

Nadmierne, a właściwie należałoby rzec – wręcz patologiczne przywiązanie naszych miast do zatok autobusowych to pochodna dziesiątek lat wywyższania prywatnego samochodu ponad inne formy transportu: kolej, autobus, rower, a także nasze nogi – najstarszy i najpowszechniejszy środek lokomocji.

Stosując zatoki bez umiaru nie bierze się pod uwagę ich istotnych wad. Wymieńmy je chociaż hasłowo. Zatoka spowalnia autobusy, bo zarówno wjechanie w nią, jak i wyjechanie utrudnia i tor jazdy, i ruch na sąsiednim pasie. Włączenie do ruchu stresuje przy tym prowadzących autobusy, którzy i bez tego mają przecież dosyć obciążeń. Zatoka zajmuje dużo miejsca i najczęściej powstaje kosztem chodnika, a wiata przystankowa staje się przeszkodą dla przechodniów. Oddala też przystanek od skrzyżowania i wydłuża drogę z/na niego. Zachęca do nielegalnego parkowania i blokowania autobusom dostępu do przystanku.

Negatywny wpływ zatok potwierdzają liczne badania. m.in. brytyjskie, ale też zlecone parę lat temu przez ZTM. Nie dziwi zatem, że kraje zachodnie o dużo wyższej kulturze jazdy i dbałości o transport publiczny od dawna pozbywają się zatok. Bruksela wprowadza na wielką skalę perony autobusowe wysunięte na jezdnię i chwali się tym programem. Samorządy francuskie wręcz zakazują stosowania zatok w miastach.

W Szwecji okładkę poradnika budowy przystanków zdobi wymowny rysunek popularnego w tym kraju przystanku klepsydrowego (timglashållplats), na którym autobusy blokują ruch nie tylko za sobą, ale również na przeciwległym pasie [zobacz >>>]. Bo w tym kraju dążenie do całkowitej redukcji śmiertelnych ofiar wypadków (vision zero) traktuje się poważnie.

Cieszy mnie opinia pana Zbigniewa, że trzeba szukać alternatywy dla samochodów. Nikt myślący podobnie nie zaprzeczy, że alternatywy te muszą być konkurencyjne aby mieć przewagę nad własnym samochodem. A jedną z przyczyn niepunktualności autobusów są właśnie zatoki, więc zwyczajnie nie da się ich pogodzić z dążeniem do lepszego transportu zbiorowego.

Często słyszy się głosy zmotoryzowanych, że nie przesiądą się do zatłoczonego i niepunktualnego zbiorkomu. Może powinni sobie uświadomić, że na przeszkodzie poprawy jego jakości stoją horrendalne wydatki miasta na infrastrukturę drogową i jej utrzymanie? Jak wiele całe społeczeństwo dopłaca do szybkiej jazdy po mieście prywatnym autem i parkowania go „gdzie dusza zapragnie” poniżej kosztów? Jak nie da się zjeść ciastka i go zachować, tak nie uzdrowi się transportowego krwiobiegu miasta bez przełożenia kilku odważników z szali motoryzacyjnej na szalę bardziej przyjaznych środowisku form mobilności. To prawda bolesna dla wielu zmotoryzowanych, na szczęście do nich powoli też dociera, że dalsze zalewania miasta autami (spalinami i hałasem) prowadzi donikąd, zaś zmniejszenie ich liczby przyniesie korzyści także kierowcom.

Nie mając możliwości drobiazgowego omówienia tego tematu tak wyczerpująco, jak na to zasługuje, polecam na zakończenie źródła uzupełniające:

■ uchwałę KDS z 2014 r. ws. racjonalizacji stosowania zatok autobusowych [zobacz >>>]

■ bardzo rzeczowe wystąpienie słupskich związkowców [zobacz >>>]

■ tekst na łamach "Naszego Żoliborza" www.zoliborzanie.org/p/dlaczego-zatoki-autobusowe-szkodza.html

■ i liczne artykuły w witrynie Zielonego Mazowsza [zobacz >>>]

Zainteresowani bliżej tematyką dostępności i bezpieczeństwa przystanków, a w szczególności alternatywami dla zatok znajdą tam więcej przykładów i argumentów, na które tutaj nie starczyło miejsca.